sobota, 9 września 2017

Żółw

Czytacie mojego bloga. Mówicie, że piękny, wzruszający, że wyciska łzy.

Siedzę i czytam mojego bloga.
Czytam to jak opowieść o nie swoim życiu.
Trudną, bolesną, przeplatana szczęściem i chwilami wytchnienia, ale nie moją.

Czytam i mnie to nie wzrusza.
Nie wiem czemu.
Jakby te emocje nie były moje.
A przecież moje są.

Przecież to ja myśląc, że Eliasz umiera  z suchym, zaschnietym gardłem i trzesacymi się nie tylko kolanami, ale całym ciałem wyszłam z sali. Chodziłam po szpitalnym korytarzu jak w amoku, po to by po chwilii wrócić. Nie wiedzialam co robic, ale pomyślałam sobie, że jedyne co mogę w tej sytuacji zrobić to przy nim być.
Wróciłam więc na sale, usiadłam obok niego, złapałam go za rękę i po prostu byłam. Eliasz oddychał ciężko, leżał pod tlenem, a ja raz po raz glupkowato się uśmiechając próbowałam udawać, że wszystko jest w porządku. Jak przyjechalam do niego o ósmej rano do Wrocławia to kupilam sobie śniadanie w kiosku, ale nie moglam wtedy przełknąć ani kęsa.
W środku po prostu cała drżałam.
Cała, każdy nerw.

A myślałam, że lęk przed jego śmiercią mam już oswojony, bo przecież zaledwie parę dni wcześniej lekarze na intensywnej terapii dali mu dziesięć procent szans na przeżycie.

Tak naprawdę dali mu pięć, ale jak lekarz powiedział, ze "pięć" to spojrzałam na niego takim przerażonym i błagalnym wzrokiem, jakbym prosiła sąd o łaskawszy wyrok. I on wtedy dodał "no, może dziesięć"
Ten wzrok, to przerażenie to też byłam ja.

Często pytacie mnie jak się czuje Eliasz.
Potrafię odpowiedzieć.
Wiem kiedy czuje się słabiej, nawet gdy mi tego nie powiedział.
Wiem czy się w nocy pocił, bo instyktownie sprawdzam to, gdy się przebudzam kilka razy w ciągu nocy. Przesuwam nogę na jego połowę i czuję czy prześcieradło jest mokre czy nie.

Wiem też kiedy ma gorączkę, bo gdy mnie tuli do siebie to staram się wyczuć czy jest normalny czy jest gorący. Wyczuwam różnicę nawet kilku kresek więcej na termometrze.

Taka nienormalność w na pozór normalnym życiu.
Taka niezdrowość w zdrowym związku.

Czasem ktoś pyta też jak czuję się ja.
Nie potrafię odpowiedzieć.
Mówię, że dobrze, że daję radę.

Bo przecież jest teraz dobrze, Eliasz jest w domu, spędzamy czas razem. Może musi być dłużej w łóżku, może szybko się męczy, ale jest.

Bo przecież daję radę.
Daję radę ogarnąć dziecko, dom, daję radę załatwić co dwa tygodnie lek i pieniądze na niego.

To jest skorupa żółwia.
Twarda i gruba.
Pod spodem jest miękkie i ciepłe ciało, które się pod nią chowa.

W czwartek Eliasz jedzie na badanie, które pokaże czy lek działa czy nie.
To dobrze, to fajnie - odpowiadacie.
Też się cieszę- odpowiadam.

To jest skorupa żółwia.

Od kiedy Eliasz zachorował nigdy, ani razu nie było dobrych wieści.
To znaczy były raz, ale to materiał na osobny wpis.
Wszystkie wyniki były złe.
Zawsze pokazywały progresję.
Jest sobota, a ja myślami jestem o siódmej rano  za półtora tygodnia we wtorek, kiedy to będziemy odbierać wynik.
Znam ten strach przed otwarciem koperty.
Znam i już go czuję.

I to jest ciało żółwia.

Byliśmy dziś na ślubie Eliasza przyjaciela.
Byli piękni, młodzi, uśmiechnięci i lekko zestresowani swoim najważniejszym dniem.
Radość od nich promieniała.
To bylismy my trzy lata temu.

Kiedy składaliśmy życzenia, Eliasz powiedział im, żeby byli zdrowi.
I szczęśliwi- dodała skorupa.

A ciało żółwia się pobeczało.
Dobrze, ze skorupa jest nieprzemakalna.






3 komentarze:

  1. Zdrowy chorego nie rozumie w pełni i tak jest z nami- czytamy, współczujemy, ale nie żyjemy z Wami i, póki u nas jest dobrze, nie jesteśmy w stanie zrozumieć i przeżyć Waszej sytuacji, Waszego życia.
    Posyłam tylko ciepłe myśli ku Wam, z nadzieją, że nowy lek spełni nadzieje.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zrozumiałe ☺ ja też nie w pełni rozumiem innych, w trudnej, ale innej niż nasza sytuacji ☺ po prostu nie da się w pełni zrozumieć czegoś czego się nie doświadcza, zresztą my tego nie oczekujemy ☺ Dziękujemy po prostu, że jesteście z nami ❤❤❤

      Usuń
  2. Kochani bracia kocham Was jestem z Wami proszę Jehowe by Was tulil do Swego Serca, i czuli jego ochrone.pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń